Nowe hobby

Raz na czas jakiś przychodzi pora na zmiany. Jako osoba gnuśności i obrastania w tłuszcz nie znosząca, przyszło mi tym razem zafiksować się na czymś aktywnym.
Otóż stan narządów ruchu wykluczał ruch przyjemny taki jak koszykówka czy piłka nożna, więc przyszło mi coś spokojniejszego i stabilniejszego uprawiać. Mając jeszcze nadzieję na powrót do co tygodniowego kopania piłki ... a było to rok po ostatnim występie, w którym mięsień w łydce naderwałem ... kondycję poprawiać bieganiem zamiar powziąłem.
Nigdy za bieganie się wziąć nie chciałem, bo nudne cholerstwo. Już jako dzieciak nie lubiłem biegać bez celu, potem trenując piłkę nożną, jak ognia starałem się unikać przygotowania do sezonu i jakoś rozbiegania pomijane były i w ogóle po drodze mi z tym nie było, moja dewiza, to kto nie ma w głowie ten ma w nogach i podczas grania nie biegałem, tylko dobrze się ustawiałem.
Kondycja moja nie była najlepsza, pół roku odnawiania się naderwania przy zbyt energicznym chodzie, potem wakacje, które niezbyt zmianom sprzyjają, no i wrzesień. Pora na jesienne granie w piłkę, no ale nie pójdę, bo przecież na pierwszym graniu łydkę zerwę, po roku siedzenia w fotelu.
Biorę buty do halówki, wychodzę na dwór z zamiarem zrobienia pętelki truchcikiem ... Pomysł zacny był przez pierwszy kilometr, drugi jeszcze idzie, ale już płuca palą. No i przychodzi trzeci ... brzuch pali, nogi rwą, kostki krzyczą dość, łydki sztywne właściwie jakbym biegł na szczudłach. Wszystko krzyczy stój, co ci zrobiliśmy, że nas tak tyrasz.
Zatrzymałem się przed domem, trasa wyszła 4km z google mapami skonsultowawszy się. Kąpiel na stojąco, bo kolan zgiąć nie mogę, łydki po godzinie nadal sztywne, ale cel jest prosty, ruszać się trzeba, a na piłce się nie chcę naderwać.
Przychodzi listopad ... rozbieganie dało efekt niezły, bo już 7-8 km bez zadyszki przebiec potrafiłem, więc się umawiam z ekipą na granie i bieganie w kąt chcę rzucić, a tu nagle ni z gruchy ni z pietruchy skręcenie kolana. Załamać się można, zwłaszcza że powód absurdalny i ze sportem nic nie mający.
No więc przerwa i na zimę znowu w fotel.

Comments

Popular posts from this blog

Plany i ich realizacja

Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji ...

welcome