Posts

Wyścigówką bym był ... jakbym nie zardzewiał

No więc co tam Panie w lekkiej atletyce ... rdza trzyma się mocno. Zachciało mi się zaznać szybkości, a stało się to ... Onegdaj kraj nad Wisłą żył sobie spokojnie, tylko w jesienno-wiosennym sezonie grypa go trochę podszczypywała. No a tu nagle wszystkie media na czerwono walą, że my tu już grypy nie mamy, bo mamy Covida. Liczniki na stronach sobie zainstalowali i strach sieją w umysłach co podatniejszych, a te umysły dalej propagandę strachu przekazują, w megafony plują i Armageddon zwiastują. No i zamknął się lud w domach i milicję obywatelską w stan gotowości postawił, ażeby tych niepokornych i lęku jedynego słusznego nieznających do konformizmu przymusić. Dla autora to w to mi graj. Puste ulice, cisza, spokój, jedynie nerwowe zerkanie, czy aby nie wylegitymują i o powód przemieszczania się nie zagadną. Udało się prześmigać wieczorami w mniej eksponowanych miejscach i forma rosła z dnia na dzień, podobnie jak słupki w mediach panikę siejące. Tylko tej formy zmaterializować w wynik

Plany i ich realizacja

Wiadomo jak jest z planami ... coś planujesz, podejmujesz działania adekwatne, wszystko idzie jak trzeba i nagle bum, ręka w nocniku. Tak to właśnie zwykle bywa, ale tym razem o dziwo nie. Więc plan był na 10km w 50 minut, ale jednak okazało się, że lepiej by było wziąć się za 5km, bo to dystans krótszy tak kolan nie mordujący i jeszcze się naczytałem, że biegnie się to na bólu i cierpieniu bardziej niż dyszkę. No to w sam raz dla takiego masochisty jak ja. Plan nowy ustalam na 24:10 bo to taki równy wynik i regularnie trenować zaczynam od maja. Miesiąc, dwa trzy, a ja poniżej 25 zejść nie mogę, ale twardo trenuję 3 razy w tygodniu i nie odpuszczam nawet na moment. Do wakacji stagnacja, ale i stabilizacja jest. I nagle zaskoczyło, początek sierpnia, 24:35 - początek szedłem jak burza, ale mnie na 4 kilometrze wstrzymało, potem z bólem jakoś do 5 dobrnąłem i okazało się że na początku trochę przeszarżowałem, gdyby nie to ... No to korekta 2 tygodnie później, pilnowanie tempa i 23:40 na

No to jedziemy z tym bieganiem

Tak więc kontynuując wątek urwany kontuzją ... mija powoli zimowe zlodowacenie, przychodzi luty i lekka odwilż. Nie ma na co czekać, trzeba się brać za siebie i tłuszcz zasiedziały zrzucać. O dziwo te rozbiegania jesienne w nogach zostały, mimo przerwy i rozwalonego kolana, idzie już łatwiej, no to na początek 3, potem 4 i lecimy z 5km. Wszystko lekko i gładko, jak na mój gust zbyt gładko. Więc dorzucam do pieca bez umiaru i robię 10km, człapanie bo człapanie, tempo niemalże 6:00 na km, ale zaliczone 10 km. W tym momencie należy wrzucić jakiś morał: "śpiesz się powoli" albo "co nagle to po istocie okultystycznej z bajek dla niegrzecznych dzieci" no i się znowu doigrałem, przez następne 2 tygodnie kolana jak z galarety, trzeba na siłę stabilizować, żeby nie wyskoczyły. Ale co nie zabije to wzmocni, więc przetrwałem ten moment słabości i do dzieła przystąpiłem, żeby może jakiś "wyścig" zaliczyć. Ambicja to nie najlepszy doradca i "twój wróg" jak

Nowe hobby

Raz na czas jakiś przychodzi pora na zmiany. Jako osoba gnuśności i obrastania w tłuszcz nie znosząca, przyszło mi tym razem zafiksować się na czymś aktywnym. Otóż stan narządów ruchu wykluczał ruch przyjemny taki jak koszykówka czy piłka nożna, więc przyszło mi coś spokojniejszego i stabilniejszego uprawiać. Mając jeszcze nadzieję na powrót do co tygodniowego kopania piłki ... a było to rok po ostatnim występie, w którym mięsień w łydce naderwałem ... kondycję poprawiać bieganiem zamiar powziąłem. Nigdy za bieganie się wziąć nie chciałem, bo nudne cholerstwo. Już jako dzieciak nie lubiłem biegać bez celu, potem trenując piłkę nożną, jak ognia starałem się unikać przygotowania do sezonu i jakoś rozbiegania pomijane były i w ogóle po drodze mi z tym nie było, moja dewiza, to kto nie ma w głowie ten ma w nogach i podczas grania nie biegałem, tylko dobrze się ustawiałem. Kondycja moja nie była najlepsza, pół roku odnawiania się naderwania przy zbyt energicznym chodzie, potem wakacje, k

Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji ...

A otóż i dokopałem się do starych wypocin moich. Czas jakiś przeleżało w zakamarkach internetu konto moje, alem sobie o nim przypomniał. Jak ten czas szybko leci, niedawno jeszcze na turnieje jeździłem, a tu proszę parę lat minęło od tego czasu. Autor niestety w czasie tym zajęty był sprawami rozmnażania, które niepokojąco obfite plony wydało, co mocno wpłynęło na zasób czasu wolnego. Tak więc w odstawkę poszło hobby. Ale jako że i tak nikt tego nie czyta, to i zawiedzionych czytelników nie ma. Co do pracy, to nastąpiła stabilizacja i żadnych odkrywczych metodyk niestety przytoczyć nie mogę. Ale trzeba w najbliższym czasie zakasać rękawy i innowacyjność pobudzić. Metodyka Turlania Pieńka nie może być jedynym dokonaniem w zawodowym życiu, należy coś jeszcze wynaleźć lub usprawnić. So stay tuned ...

Zaangazowanie

Cos sie zmienilo, jakis czas juz coprawda temu, ale skoro juz tu wlazlem ... Autor sam wladowal sie w nowy projekt. Projekt nazywa sie Ranking Ligi WH40k. Projekt pro publico bono powstaje, a wiec hobbystycznie i niekomercyjnie. Ostatnio w ogole jakies fuchy przyczepiaja sie z roznych stron hobby, co przy socjopatycznej naturze dziwne sie wydawac moze. W kazdym razie projekt rankingu powstaje w bolach i wyrzeczeniach, ale o dziwo powstaje i realne widoczne ksztalty przybierac zaczyna. Tak wiec hobby pozerac zaczyna coraz wiecej wolnego czasu i trzeba sie przyznac, ze zaangazowanie na calego to juz stanowi.

Skad ty mieszkasz

Zbliża sie koniec kolejnego roku. Jako ze nic w tym nie pisalem, to sobie wrzuce jakis tekst. W sumie to mozna zastanowic sie po co ja to pisze, jak nawet nie chce, zeby ktos to czytal. Oczywiscie moze zajrzec tutaj jakis zblakany wedrowiec, nudzacy sie okrutnie i penetrujacy najdalsze i najciemniejsze zakamarki netu. Tak wiec dla przyzwoitosci napisze cos sobie. Dzisiaj przejrzalem sobie statystyki bloga i okazalo sie, ze w ciagu miesiaca mialem cala 1 wizyte. Okazalo sie, ze to jakis gosc z Ukrainy. Bardzo milo mi nieznany gosciu, co prawda po ukrainsku nie potrafie pisac, ale pozdrawiam serdecznie.