Wyścigówką bym był ... jakbym nie zardzewiał

No więc co tam Panie w lekkiej atletyce ... rdza trzyma się mocno. Zachciało mi się zaznać szybkości, a stało się to ...

Onegdaj kraj nad Wisłą żył sobie spokojnie, tylko w jesienno-wiosennym sezonie grypa go trochę podszczypywała. No a tu nagle wszystkie media na czerwono walą, że my tu już grypy nie mamy, bo mamy Covida. Liczniki na stronach sobie zainstalowali i strach sieją w umysłach co podatniejszych, a te umysły dalej propagandę strachu przekazują, w megafony plują i Armageddon zwiastują. No i zamknął się lud w domach i milicję obywatelską w stan gotowości postawił, ażeby tych niepokornych i lęku jedynego słusznego nieznających do konformizmu przymusić.

Dla autora to w to mi graj. Puste ulice, cisza, spokój, jedynie nerwowe zerkanie, czy aby nie wylegitymują i o powód przemieszczania się nie zagadną. Udało się prześmigać wieczorami w mniej eksponowanych miejscach i forma rosła z dnia na dzień, podobnie jak słupki w mediach panikę siejące. Tylko tej formy zmaterializować w wynik zawodów się nie dało. Tak więc podatność na wszelkie pomysły była spora, a pomysł pojawił się w społeczności biegowej, na sprawdzian rodem ze szkoły - dystans 1km.

Ło Panie, w szkole to ja ścigaczem nie byłem, ale co tam, forma jest, trzeba z nią coś robić. Pobiegłem zatem sprawdzian w czasie 3:40 i tak nawet fajnie było płuca przepalić. Myślę sobie ... kurczę, trochę prędkości zaznałem, sprinterem to ja nie będę, ale coś tu trzeba poprawić. Odkopałem w odmętach internetu wskazówki jak poćwiczyć do dystansów średnich i w miesiąc poprawiłem się na 3:28. Aż tu jak nie nadarzy się okazja w poodwoływanej rzeczywistości, żeby wystartować na zawodach na stadionie, na rzeczony dystans.
Staję na starcie, nogi w nowe kłujące buty zaopatrzone i ruszam na strzał startera, zastanawiając się co mi tu się przytrafi. Podczepiłem się pod małą grupkę ... lecę, patrzę na zegarek, który mi rzecze - głupiś jak but, co ty odwalasz, przecież cię złoży zaraz. Po 600m już nawet na zegarek nie patrzę, tylko się zastanawiam, czy wstydu nie będzie, bo mi zwieracze utrzymywać zawartości nie za bardzo są skore. No i 850m a ja nagle czuję się jakbym wyskoczył jak Filip z konopii, poczuł krew i za pomocą wzroku przyciągać zaczął kreskę mety. Nogi się rozkręciły i jeszcze udało się urwać co nieco. 3:15.9 jakiś kosmos.

No i tak na stare lata wyścigów zaznałem, a to był dopiero początek.

Comments

Popular posts from this blog

Plany i ich realizacja

Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji ...

welcome